..., spojrzałam w stronę pudełka,były to piękne srebrno-złote kolczyki.
Delikatnie wyciągnął je z pudełka i zawiesił mi na uszach.
-Są piękne ..- spojrzałam w stronę Davida- Naprawdę nie musiałeś
-Musiałem .., musze ci pokazać ,że mi na tobie zależy-uśmiechnął się do mnie promiennie patrząc w moje błękitne oczy.
-Przecież wiesz ,że jesteś jedyny ...-próbowałam dokończyć swoje nieziemskie zdanie,lecz David przerwał mi i ciągną swoje ..
-Jedyny? .. Śmieszne,a Justin-Spojrzał na mnie z pełną powagą- Nie okłamuj mnie ,że między wami nic nie ma,przecież widzę jak na niego .. patrzysz.
-Między nami teraz nic nie ma ,było ,.ale to przeszłość ,która nigdy nie wróci.-pojedyncza łza spłynęła mi po policzku
David spojrzał na mnie z jeszcze większą troską.
-Przepraszam,wiesz jesteś moją dziewczyną martwię się , żeby cię nie stracić.Przez Dwa tygodnie wszystko się bardzo dobrze układało,ale po przeprosinach JB wszystko opadło ..- z nerwów włożył ręce do kieszeni i wpatrywał się w ziemię
-Przyjechałam się tu dobrze bawić,ale TY z Biebierem wszystko psujecie ! Rozumiesz wszystko, nawet własny chłopak mi nie ufa?-szybkim ruchem zdjęłam błyszczące kolczyki i rzuciłam prosto w Davida stronę.
Jeszcze przez cztery sekund stałam bez ruchu z łzami w oczach i uciekłam do hotelu.
Te wakacje miały być najlepsze, a są koszmarem.Głupio się czuje.Skrzywdziłam Davida i Justina,którzy na początku mieli być przyjaciółmi ! Tylko!
Usiadłam spokojnym ruchem i przeglądałam zdjęcia rodzinne.Usłyszałam nieznośny hałas,spojrzałam przez okno i zobaczyłam tłuczących się nawzajem kolesiów...
Uwielbiałam takie bójki,kilka osób się gapiło,więc czemu ja nie mogłam.
Stanęłam obok pary zakochanych,młodo po ślubie i spojrzałam w stronę chłopców, zatkało mnie ..
-Justin! David! Co wy robicie?- krzyknęłam na całe gardło lecz żaden z nich nawet na mnie nie spojrzał
Pchali mięśniami nawet nie wiedząc w którą część ciała przeciwnika,oboje byli poturbowani,krew spływała im po twarzach,a mi łzy.Nie mogłam stać bezczynnie i się wpatrywać jak się zabijają.
Ruszyłam w ich stronę.
Rozdzielałam ich przez kilka sekund do czasu gdy .. dostałam pięścią w twarz.
Uderzenie było tak mocne,że straciłam przytomność.
Słyszałam szloch i krzyk.Poczułam delikatne dłonie niosące moje ciało i .. usnęłam.
Próbowałam się obudzić kilka razy, lecz coś było silniejsze.Po dwudziestym czwartym razie udało się!
Nie było to wcale takie łatwe .. ,sprawiło mi to dużo problemów.Gdy tylko otworzyłam swoje błękitne oczy .. prawie wszystko było białe.Pewnie halucynacja,zamknęłam oczy i otworzyłam ponownie.Wszystko białe!
-Gdzie ja jestem?-wyjęknęłam z siebie bezlitosny dźwięk.Nagle poczułam nagły szturchot,obróciłam się w prawa stronę i ujrzałam .. Biebera,miał siwe oczy, kilka zadrapań i przecięć.
-Avon.-tylko tyle zdołał powiedzieć i wybiegł z sali.Wrócił z lekarzem i czterema pielęgniarzami.
Grzebali mi coś w kablach .., po godzinie wyszli.
JB wszedł rozglądając się po całej sali czy nikogo nie ma.
-Już wyszli .., wchodź.-popatrzyłam się na jego czekoladowe oczy i zmiękły mi kolana,ale trudno.
-Acha, Av przepraszam cie za to całe zamieszanie.David nie chciał cie skrzywdzić.-położył swoja delikatną dłoń na moim ramieniu.
-Czyli to on mnie tak załatwił? Własny Chłopak? O co się pobiliście?- spojrzałam w stronę Biebera z poważną miną.
- .. o ciebie.- ledwo to wyjęknął, wstał i stanął przed oknem opierając się o parapet.
- O mnie? Z jakiego powodu .., chłopak i przyjaciel-próbowałam wstać, lecz nie miałam sił.
-Gdybym ja sam to wiedział .., normalnie chciałem iść na trening i wyskoczył na mnie z pięściami.
Był wkurzony,pobiliśmy się do czasu, gdy ty nie przyszłaś.David cie nie zauważył i uderzył.
A, przez przypadek wypadło mu to ..- wyciągnął z kieszeni białe pudełeczko, które David podarował mi z okazji urodzin.- Należy pewnie do ciebie.- położył mi na kolanach i usiadł na krześle obok.
-Zabierz mi to z oczu.Nie chce tego.-zsunęłam to na podłogę.
Justin podniósł to i włożył ponownie do kieszeni.
-Ile ja tu leże?-łza spłynęła mi po policzku, bez powodu.-Cały czas tu jesteś?
-Kilka dni, może cztery.Jestem tu od samego początku, bo czuje się trochę winny.-spojrzał na mnie swoimi czekoladowymi oczami.
-Ty winny? A co z Davidem?- nagle Justin odwrócił się i nie był w stanie nic wypowiedzieć.- Czemu nic nie mówisz? Stało się coś?
-Tak. Na początku lekarze nie dawali ci najmniejszych szans na przeżycie, uderzenie było zbyt mocne .. mogło zabić.David się załamał i .. popełnił samobójstwo- końcówkę zdania z trudem wypowiedział, żebym zrozumiała.W tej chwili kilka tysięcy łez ,wewnątrz mnie szykowały się do wypłynięcia ..
Udało mi sie coś takie napisać ..
Co do zagadki to wygrała ją dorcia-09
Następny będzie jutro rano- popołudniu ,gdy:
*pojawi się pod tym rozdziałem pięć komentarzy
Jeśli mniej to bedzie jutro wieczorem ..
Do nastepnego ..
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU, niezły zwrot akcji.
OdpowiedzUsuńFajnie to ułożone ...
OdpowiedzUsuńNa końcu się popłakałam , straszne too !
OdpowiedzUsuńhttp://neofityna.blogspot.com/ Poleciłam twój blog ; )
OdpowiedzUsuńCiekawe :))
OdpowiedzUsuńwow? nie no całkiem niezłe
OdpowiedzUsuńSUPER!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPISZ DALEJ ;)
Dziękuje że przywróciłaś blog!
OdpowiedzUsuńPordz Wysoczarska xd
O kurde....
OdpowiedzUsuńTo.. to... jest po prostu szokujące.
Koniec był taki, że aż mi się przewróciło w brzuchu...
Wow.